Cześć i czołem ;)
Jak widziałyście na Instagramie, kilka tygodni temu wpadł w moje ręce puder ryżowy od Deni Carte. Przy tej okazji chciałam zrobić Wam mały powrót do przeszłości. Ponieważ 1,5 roku temu zaczęłam używać pędzli od Deni Carte, recenzję znajdziecie tutaj: KLIK. Chcę je Wam pokazać po wieeeeelu praniach i niezliczonych użyciach :) ale pędzel zostawimy sobie na deser! Póki co kilka słów o pudrze ryżowym!
Standardowo na początku, co mówi o nim producent:
Matujący i utrwalający puder przeznaczony dla cery mieszanej i tłustej. Transparentna formuła nie zawiera talku, parabenów oraz zapachu. Pochłania nadmiar sebum i wilgoci, zapewniając długotrwały matowy efekt. Idealnie wyrównuje i wygładza skórę. Może być stosowany jako baza lub do wykończenia makijażu, przedłużając jego trwałość. Nadaje skórze gładkość i satynowe wykończenie. Nie zatyka porów.
Skład INCI: Dimethylimidazolidinone Rice Starch, Magnesium Stearate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.
Moim zdaniem, każdy powinien mieć go w swojej kosmetyczce. Dlaczego?
- Świetne opakowanie, wykonane z twardego, solidnego plastiku, posiada sitko. Skąd wiem, że opakowanie jest solidne? Mam już puder matujący od Deni Carte, przejechał ze mną kawałek świata( polecam zobaczyć mapkę na Instagramie ;D), a opakowanie jest nienaruszone!! :)
- Poza tym jest to kosmetyk multizadaniowy. Możemy nim utrwalić makijaż, zrobić tzw. sandbagging makeup, użyć go zamiast suchego szamponu, a potem pożyczyć koleżance, mamie, babci, chłopakowi, ponieważ pasuje do każdej karnacji.
- Nadaje trwały mat, daje satynowe wykończenie makijażu. Dzięki temu, że jest transparentny, możemy go użyć zarówno u bladziochów jak i przy ciemniejszych cerach. Nie zniszczy nam konturowania, ponieważ nie ma żadnego własnego koloru.
- Ma pudrową, satynową w dotyku konsystencję. W składzie nie ma talku. Nie zapycha porów, nawet przy codziennym stosowaniu.
- Opakowanie zawiera 15g pudru, kosztuje 14,90zł, kupicie go tutaj: KILK
Pora na krótkie przypomnienie o moich pędzlach do makijażu ;)
Mam dwa:
P-95 i
P-91. Używam ich od 1,5 roku. Prane już kilkadziesiąt a może kilkaset razy, przeszły swoje :)
Jak się zmieniły?
P-95: z racji specyfiki jego pracy jest bardziej zużyty i nico odkształcony. Ale miałam też pędzle do linera, za które zapłaciłam więcej a już ich nie używam, bo nie nadają się już do niczego.
P-91: po nim nie widać, że jest używany :D jest identyczny jak po tym jak go otrzymałam! Nie odkształca się. Nie zmienia. Włosie dalej jest miękkie i przyjemne! Tak więc baaaardzo Wam polecam pędzle z Deni. Są warte każdych pieniędzy!! :)
Jak widać, pozytywne recenzje, to nie tylko czcze słowa ;-) Jak do tej pory nie zawiodłam się na kosmetykach od Deni Carte! :) a Wy miałyście z nimi styczność?
Sylv