Celia Woman: Satin-Mat

Hej :)

Dzisiaj jak dla mnie nietypowo- ponieważ chyba nigdy nie pisałam dla Was recenzji kremu :)

Mojego dzisiejszego rodzynka, upolowałam w Biedrze za mniej niż 10 zł. Cudów nie oczekiwałam, ponieważ latem moja cera jest baaaardzo wymagająca. Dlaczego? Ponieważ latem z mieszanej zmienia się w typowo tłustą. Pojawiają się drobne wypryski i mocno się świecę. Krem od Celia zachęcił mnie pięknym opakowaniem i obietnicą matowej skóry. Czy spełnił obietnicę??


W 50 ml tubce kryje się białawy krem. W sumie nic nadzwyczajnego. Zawiera mikroperełki które się delikatnie wyczuwalne, ale znikają po nałożeniu na buzię. Krem ma bardzo fajną nietłustą i lekką konsystencję. Ładnie się wchłania. Pozostawia na twarzy matową powłokę. Bardzo miłą i delikatną w dotyku. Zapach jest wyczuwalny, ale bardzo świeży. Mi osobiście nie przeszkadza w ogóle, a uważam się za strasznego zapachowca ;-)

Jeśli chodzi o obietnice z opakowania- testuję go już jakiś czas. Sprawdził się zarówno jako krem matujący na noc i na dzień, jak i pod makijażem. Mimo tendencji do świecenia, moja buzia była matowa przez większość dnia. Zarówno w chłodniejsze, jak i w gorące dni.

Chyba nawet na zdjęciu udało mi się uchwycić efekt po nałożeniu kremu :D (albo jestem zmęczona i mi się mieni przed oczami :D )

Muszę przyznać, że na moją świecącą buźkę stosowałam wiele kremów absorbujących sebum. Tych drogich i tych tanich. I muszę powiedzieć, że mimo tak niskiej ceny, krem spełnia swoje obietnice. Jeśli będzie dostępny ponownie, na pewno go kupię! :)

Skusiłyście się może na ten krem?? A może na jakiś inny wariant? :)

Buziaki ;*

Sylv

Etykiety: